4 października 2011

"Od nowiu do pełni" Hanna Fronczak

Hanna Fronczak
Od nowiu do pełni
Wydawnictwo Fabryka Słów, 2009


Po przeczytaniu tej książki zaczęłam poważnie zastanawiać się nad tym, czy może to nie pora, aby zrobić sobie dłuższe wakacje od fantastyki. Naprawdę trudno było mi ja przeczytać, choć początkowo niejedno mnie w niej przyciągnęło. Okładka mi się podoba, pomysł na powieść świetny, przedstawienie historii w postaci krótkich opowiadań wypada tu równie dobrze. Więc co było nie tak?

Praga za czasów panowania Rudolfa II Habsburga. To właśnie tutaj swoje laboratorium posiada uczony Bernhard, który pragnie dokonać rzeczy niezwykłych. Pasjonuje go wpływ światła księżyca na ludzi i wciąż czeka na upragniona pełnię. Do laboratorium pełnego luster zaprasza różne osoby, z których wydobywa esencję życia. Za ich pomocą tworzy nieumarłych, którzy mają być lepsi i bliżsi ideałom. Szybko odkrywa że igranie w ten sposób z życiem i śmiercią nie jest łatwe, a za ingerencję w naturę słono się płaci.

Pomysł na opowieść podobał mi się ogromnie. Umieszczenie wydarzeń w Pradze nadało historii świetnego charakteru, a postać naukowca, który dąży do spełnienia na pewno nie raz zachwyca. Tchnięcie życia w kamienny posąg czy niepokojąca zjawa - były to takie elementy, które na pewno niejedno potrafiły uświadomić. Niezaspokojona ciekawość wciąż prowadziła naszego bohatera w ślepe uliczki, nie pozwalając mu spełnić tego, do czego dążył. Nie był jednak bierny na doświadczenia i z każdej historii wychodził mądrzejszy, nie popełniając już tych samych błędów. Czy jednak był bliżej swojego celu?

Podobało mi się podzielenie jednej historii na rozdziały, z których każde było jakby odrębnym opowiadaniem. Kolejne treści były kolejnymi etapami w życiu Bernharda, lecz tym razem bogatszym o przeszłość.

Było tutaj kilkoro ciekawych bohaterów, których rzeczywiście warto było poznać. Na pewno imponujące było to, jak przeplatały się w nich dwie świadomości, czemu winne były eksperymenty Bernharda. Herbert, stworzony nieumarły brat, był postacią, która na pewno podobała mi się najbardziej, a jednak jego rola była tu zbyt mała, żeby nadała kolory całej powieści. Wśród pozostałych bohaterów nie zachwycił mnie już nikt. Chociaż każdy z nich miał swoją psychologię i dobry powód, dla którego zjawił się u Bernharda, dla mnie to za mało.

Historia jest mądra, pouczająca, z dużym opisem przemyśleń i refleksji. Dla mnie jednak brakowało w niej czegoś, co zatrzymałoby mnie na dłużej. Wolałabym oprzeć tę opowieść na mniejszej ilości bohaterów, którzy sami byli już dobra nauczką, że ze śmiercią igrać nie należy. Książka była dla mnie ciężka, pod względem budowy, języka, zupełnie mnie nie pochłonęła. Ostatni rozdział bardziej kartkowałam niż czytałam, ciesząc się, że zbliżam się do końca.

Jeszcze nigdy tak bardzo nie męczyłam się z napisaniem opinii, jak do tej książki. Naprawdę żałuję, że tak świetna historia była opisana tak... niezatrzymująco. Polecam tylko miłośnikom gatunku, bo oni na pewno znajdą tu coś więcej niż ja. Całej reszcie raczej odradzam.

12 komentarzy:

  1. Zawsze uważałam dużą liczbę bohaterów za zaletę (np. w Smażonych zielonych pomidorach albo Dogonić tęczę), ale w niektórych przypadkach ich nagromadzenie zdecydowanie może przeszkadzać.

    Czasem trzeba odpocząć od jakiegoś gatunku. Dawniej też zaczytywałam się w fantastyce, potem przez jakiś czas nie mogłam na nią patrzeć, a teraz od czasu do czasu czytam ją w małych ilościach i tak jest chyba lepiej - dozuję magię, żeby nie przedobrzyć ;)

    Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż... Panowanie Habsburgów to dość odległa historia, poza tym fantastyka do której nie mam przekonania i książka w formie opowiadań- takiego rozwiązania nieznoszę gdyż ciężko mi się czyta takie książki. Chyba sobie daruje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh..myślę ,że jednak sobie odpuszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce - czasem tez bywa tak z książka, że trafi na nasz słabszy moment ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nie przepadam za fantastyką, więc tym bardziej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  6. tematyka ciekawa, niestety obawiam się ciężkiego stylu

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpuszczam sobie zdecydowanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię fantastykę, więc może jednak się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście opis książki brzmi zachęcająco. Ale jest tyle dobrych książek do przeczytania, że skoro odradzasz to nie będę narazie patrzeć w jej kierunku ;) Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem miłośniczką fantastyki, więc odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie się ta książka podobała. Styl jest przejrzysty, opowiadania czytają się bardzo lekko, a bohaterowie zapadają w pamięć, zwłaszcza Herbert.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nudna i tyle.


    ---
    Kejti

    OdpowiedzUsuń