Éric-Emmanuel
Schmitt
Historie
miłosne
Wydawnictwo
Znak, 2012
wydanie pocket
Éric-Emmanuel
Schmitt zdobył moje serce już niejedną książką. Za delikatność
i piękne słowa, w które ubiera najzwyklejsze sytuacje pokochałam
go momentalnie. Wszystko zaczęło się od "Trucicielki" -
hipnotyzującej okładką, a dalej, co ważniejsze, także treścią.
Sięgając po następne wytwory Schmitta, zawsze wiem, czego się
spodziewać, zawsze wiem, że piękniej podobnych sytuacji opisać
się nie da. Historie miłosne już same w sobie muszą być
wspaniałe. A, gdy dodać do nich rękę i wrażliwość pisarską
Schmitta...
Autor
przedstawia nam siedem historii miłosnych. Są to Marzycielka z
Ostendy, Zbrodnia doskonała, Kobieta z bukietem, Odette Jakkażda,
Piękny deszczowy dzień, Bosa księżniczka oraz Wszystko, czego
potrzeba do szczęścia. Wszystkie te krótkie opowieści
przedstawiają nam różne oblicza miłości, od romantycznej, przez
niespełnioną po zakazaną. Miłość, która często spotyka się
ze śmiercią, nie tylko uczuć, ale człowieka. I miłość, która
czasem przechodzi kryzys, myśli inaczej, popada w obłęd i kończy
się źle. Nigdy nie jest przecież taka sama.
Nie próbuję
nawet opisywać każdego z tych opowiadań z osobna. Niektóre z nich
zdobyły moje serce już przy pierwszych stronach. Są one jednak
krótkie i trudno opisać ich treść bez zagłębiania się dalej w
historię. Czasami Schmitt wzbudzał radość - o pięknej miłości
spełnionej. Czasami żal - o tej, która musiała zakończyć się
tragicznie. Autor pokazuje też, że czasami pewnych ludzi i uczucia
potrafimy docenić dopiero, gdy tej drugiej osoby zabraknie. Wtedy
jednak jest już za późno na miłość.
Schmitta
zawsze czytam z wielkim zapałem, choć wydawałoby się, że jego
książki nie są tym,czego szukam w literaturze. Zbytnio rozbudzona
wrażliwość może zmęczyć, a ciągłe poruszanie tak delikatnych
spraw bywają tym, czego niektórzy w nim nie znoszą. I ja czasami
potrzebuję odpoczynku od tej delikatności, jednak w końcu zawsze
wracam do Schmitta. Jednak zbyt mało dla mnie pięknych słów w
książkach, by nie potrafić docenić jego języka i budowania
nastroju.
Historie
miłosne to krótkie opowiadania, czasami banalne historyjki z życia,
czasem wielkie historie. Zawsze jednak przekonujące i wspaniałe, a
także nad wyraz prawdziwe. Miło poczytać coś takiego w domowym
zaciszu. Polecam Schmitta już nie po raz pierwszy, także i nie
ostatni :)
ISBN:
978-83-240-1681-5
Cena
okładkowa: 14,9 zł
Wydanie
pocket
Tytuł
oryginalny: Odette Toulemonde et autres histories
Ilość
stron: 319
Data
wydania: 2012
Miałam w planach kupić tę książkę w biedronce po promocji, wydanie kieszonkowe właśnie. Ale nie byłam przekonana i chyba nadal nie jestem...
OdpowiedzUsuńja kupiłam ją właśnie tam :)
UsuńOgólnie w biedronce można często dostać świetne pozycje za niską cenę :)
Usuńzgadza się! ostatnio ciągle coś stamtąd przynoszę :) najczęściej Kinga!
UsuńPlanuję poznać tego autora, ale poprzez inną jego książkę. Tę, na razie, odpuszczę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńmoże jeśli kiedyś będę miała okres na tego typu książkę, to sięgnę, ale na dzień dzisiejszy nie ciągnie mnie do lektury
OdpowiedzUsuńKsiążka wciąz przede mną :)
OdpowiedzUsuńNo i proszę, totalnie przekonałaś mnie do tego autora! ;) Aż nie mogę przeżyć, że jak dotąd nie przeczytałam ani jednej książki Schmitta. Muszę czym prędzej to nadrobić.
OdpowiedzUsuńW wydaniu Schmitta miałam już do czynienia z powieścią i dramatem, a jako że "Marzycielka z Ostendy" czeka na półce, już niebawem przekonam się, jak autor wypada w krótszej formie literackiej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Miałam okazję przeczytać chyba ze dwa opowiadania z tego tomiku, ale niestety nie przypadły mi do gustu. Lubię tego pisarza, ale jednak coś nie grało w tych historiach, więc tomiku nie dokończyłam :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Schmitta, dlatego zazdroszczę Ci lektury tej książki. Nie przepadam za opowiadaniami, ale te akurat mam dużą ochotę poznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Historie miłosne z chęcią bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam na przecenie w biedronce i bardzo żałuję, że nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńZ tych historii znam tylko Marzycielkę z Ostendy, bo znalazła się ona w innym zbiorze opowieści Schmitta, a sam autor zdobył też moją sympatię - oczywiście Oskarem i Panią Różą, ale też przede wszystkim Małymi zbrodniami małżeńskimi - i obiecałam sobie, że będę do niego wracać :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zbiorami opowiadań.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dużo tracisz podchodząc krytycznie do wszystkich z góry, wiem z doświadczenia, bo sama kiedyś ich nie lubiłam!
UsuńLittle Decoy naprawdę dużo tracisz z takim podejściem:D trzeba się zaprzyjaźnić, bo są naprawdę warte przeczytania:D
UsuńJa za to bardzo lubię zbiory opowiadań, dlatego zapewne przeczytam książkę :)
UsuńSchmitta uwielbiam! O tak!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszę.