Ja, diablica
Wydawnictwo W.A.B., 2010
Jak to jest być diablicą? Mieszkać w Piekle, móc przenosić się z miejsca na miejsce za pomocą klucza uniwersalnego wetkniętego w ścianę, wyczarowywać jedzenie na zawołanie? Gdy do tego dołożymy jeszcze tajemniczą Iskrę Bożą, rzecz wydaje się jeszcze bardziej fascynująca. Tak naprawdę w Piekle jest lepiej niż w Niebie i to udowadnia nam autorka, pokazując ten niecodzienny, ale jakże przyciągający obraz Diabłów, Szatana i innych Demonów. Bo kto spodziewałby się, że tak blisko jądra ziemi spotkamy takie osobistości jak Marilyn Monroe czy Michael Jackson?
Wiktoria pragnęła normalnego życia - przysypiania na zajęciach, pijackich imprez studenckich i wypatrywaniu oczu za przystojnym Piotrusiem. Niestety pewnego dnia ten znany jej świat się kończy, a ona trafia przed oblicze Śmierci, anioła, który wymienia jej dobre uczynki i diabła, który wylicza jej grzechy. Decydując się na Piekło, szybko uświadamia sobie, że ta całkowicie wolna rzeczywistość jest lepsza niż całodniowe śpiewanie psalmów i granie na harfie. Gdy do tego zostaje jeszcze obdarzona mocą, czuje się naprawdę wspaniale. Wciąż jednak zależy jej na ziemskim życiu i na swojej śmiertelnej miłości, Piotrusiu. Gdy poznaje urzekającego diabła Beletha, musi zdecydować, na kim bardziej jej zależy. Do tego wciąż dręczą ją myśli o jej nieplanowanej śmierci. Podróżując za pomocą magicznego klucza między mieszkaniem w Los Diabolos, a swoim ziemskim życiem w kawalerce w Warszawie, stara się uporządkować swoje nie-życie i zrozumieć, co tak naprawdę się stało.
Bohaterowie wzbudzają skrajne emocje, przyciągając lub odpychając, i chyba nikt nie był dla nas jednoznacznie wspaniały lub okropny. Wielu z nich ma dwie twarze - najpierw zaskakuje dobrocią (tak, naprawdę u Diabłów jest to możliwe!), potem atakuje kłamstwem i podstępem. Trudno przekonać się, komu powinno się wierzyć. Każdy tak naprawdę dąży do własnych celów, często nie dbając o innych. Niejedna postać jednak potrafi zaskakiwać w najmniej spodziewanych momentach. Aż do samego końca.
Już sam początek książki wprowadza nas w świat Piekła. Bez zbędnych wstępów zostajemy wrzuceni w demoniczny świat, który zachwyca swoją absurdalna konstrukcją. Wiktoria próbuje odnaleźć się w świecie, gdzie wszystkie drzwi są ponumerowane za pomocą cyfr cztery albo sześć, a papierkowe sprawy trzeba załatwiać, biegając po kolejnych piętrach w poszukiwaniu odpowiednich wniosków. Prawdziwa biurokracja, lecz tu naprawdę szatańska. Powieść jest bardzo zabawna, lecz nie w nachalny sposób. Dowcipy są trafne i ciekawie przeplatają się z rzeczywistością, dzięki czemu całość jest dla nas jeszcze barwniejsza i przyjemniejsza w odbiorze. Prosty język i konstrukcja, a także przyciąganie już od pierwszy stron sprawiają, że książkę chce się czytać. Trudno odłożyć ją, dopóki nie dotrze się do samego końca.
Myślałam, że jest zbyt przewidywalna. Kilka zdarzeń szybko stało się oczywistych, ale w ostatecznym rachunku trzeba przyznać, że częściej zdarzało jej się zaskakiwać. Może to właśnie przez tą dwoistość postaci, które wciąż musiały podejmować decyzje między własnym dobrem, a dobrem drugiej osoby? Poza tym Piekło, o którym przez lata wpajano nam, że jest złe, tutaj okazuje się nie być takie straszne. To raczej Niebo jest to wykpiwane ze względu na nudę panującą w tym świecie. Piekło to miejsce zabawy i swobody. Któż nie chciałby się w nim znaleźć?
To nie jest zwyczajna opowieść, jakich wiele we współczesnej fantastyce. Mamy tu rozerwanie między dwoma zauroczeniami, poświęcenie, walkę, ciężkie rany odniesione w boju, ratowanie świata, odniesienia do postaci historycznych, które tutaj odgrywają dużą rolę; magię, dużą dawkę swobody, trochę egoizmu, a jednak także poświęcenia. Mieszanka iście diabelska, którą czyta się przyjemnie, by zaraz po niej być pewnym, że w życiu nic nie jest czarne lub białe. Tu zło może być dobre, a Piekło potrafi być Niebem. A którą stronę ty wybierzesz?
Ocena 5/5, bardzo polecam :)
Przyjaciółka narobiła mi strasznej chętki na tą książkę. Jednak narazie mam mnóstwo nieprzeczytanych pozycji na półce, muszę sobie darować, chociaż narazie
OdpowiedzUsuńMam przyjemność poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do nagrody One Lovely Blog Award ;) szczegóły u mnie na blogu
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, mam nadzieję, że i mnie się spodoba ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
na pewno :)
OdpowiedzUsuńCzytałam do połowy na komórce ale jeszcze kiedyś wrócę, nie dość, ze niedługo wychodzi "Ja, anielica" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Do połowy?! ciekawe :D po "Ja, anielica" sięgnę od razu jak się pojawi!
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę doczekać się kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że Wiktoria trochę wydorośleje do tej pory, bo według mnie jest najsłabszym ogniwem tej książki :) Natomiast sama fabuła jest świetna.
Zgadzam się:) trochę dziecinne bywały jej zachowania, ale myślę, że przez te wszystkie wydarzenia wydoroślała
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę! Wciągnęła mnie od pierwszych stron. Kocham Beletha. ♥ :D Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam "Ja, anielica". :)
OdpowiedzUsuń