29 października 2013

"Carrie" Stephen King

Stephen King
Carrie
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2013

Po ostatnim obejrzeniu obu ekranizacji Carrie, nie pozostaje mi nic innego, jak napisać jeszcze o źródle tej postaci i wspaniałej książce Kinga, którą zapewne wielu z was już dobrze zna. Kupiona za grosze, choć to nowość z filmową okładką. Swoją drogą, słyszeliście już może, że to ma się zmienić? Zgodnie z przepisami obowiązującymi we Francji, Polska Izba Książki chce wprowadzić zakaz rabatów na nowe książki, przez okres 18 miesięcy od premiery. Ma to zapobiegać kryzysowi wydawniczemu, jednak nie trudno zgadnąć, że i tak odbije się to na czytelnictwie, a ludzie znów chętniej będą kraść książki z „chomika” i uskarżać się na wysokie ceny. A wy co o tym sądzicie?

Wróćmy jednak do książki...

Carrie to dziewczyna, która nie ma łatwego życia. Ludzie w szkole ją wyśmiewają, a ona zawsze pozostaje samotnie na uboczu. Jej matka skutecznie odcina ją od kontaktów towarzyskich, jak też od wszystkiego, co może sprowadzić ją na drogę zła. Carrie marzy o byciu taką, jak inni; nie chce modlić się na okrągło i być zamykana w komórce, gdy Bogu, zdaniem jej matki, coś się nie spodoba. Chce żyć i być szczęśliwa. Nawet wtedy, gdy ujawnia niezwykłe zdolności telekinezy, które sprawiają, że choć teraz czuje się wyjątkowa. Jej wrażliwość i podatność na wyśmiewanie przez innych w zestawieniu z mocą, czynią z niej jednak istotę niebezpieczną, która ma już dość bycia znieważaną.

Książka, jak to u Kinga, jest świetnie napisana. Historia jest mi już tak dobrze znana, że dziś znów czytałam ją przez pryzmat ekranizacji, tym razem jednak i pierwszej i tej ostatniej. Moje czytanie opierało się na ciągłym porównywaniu, zestawianiu zmian, których według mnie nie ma aż tak wielu. Filmy dość wiernie odwzorowywały książkę, nawet w szczegółach, nawet pomimo dostosowywaniu historii w ostatniej ekranizacji do dzisiejszego, rozwiniętego świata.

Postać Carrie jest świetna; to dziewczyna bardzo z pozoru niczym się niewyróżniająca, choć niezwykła ze względu na swoje zdolności. Nie trudno zrozumieć jej świat, który naprawdę jest niewielki i zamknięty. Nie trudno jest też zrozumieć, czemu chciała z niego wyjść, otworzyć się i zacząć korzystać z życia. Dziewczyna, która tak wiele razy była poniżana i wyśmiewana, w końcu musiała stracić cierpliwość. Pech chciał, że uczniowie wybrali zła osobę do znęcania się. Carrie potrafiła jednak mieć ostatnie słowo, a jej psychokinetyczne zdolności okazały się być skuteczną bronią.

Książka jest napisana bardzo prostym, przejrzystym językiem. Fabuła przeplatana jest z relacjami osób, które przetrwały noc z Carrie, co powoli buduje napięcie i już od początku wprowadza nas w atmosferę grozy i niebezpieczeństwa. Tym razem nie jest to jednak horror, po którym trudno będzie zasnąć. To dramatyczna historia pewnej młodej dziewczyny, która nie potrafiła poradzić sobie z otaczającym ją światem, która przez cały życie była od niego izolowana i która przeżywała wszystko bardzo, bardzo mocno, niejednokrotnie się załamując i zawsze nie do końca wierząc w siebie. Świetna historia, napisana genialnie. Polecam przed filmem!


ISBN: 978-83-7839-631-4
Liczba stron: 205
Cena okładkowa: 32 zł

Carrie [Stephen King]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

23 października 2013

Cykl: Co w książce gra: Carrie i iPhony

 Jak obiecałam, szybko pobiegłam do kina obejrzeć tę nową i wspaniałą wersję Carrie. Dość podekscytowana, bo zawsze z wielką przyjemnością oglądam Julianne Moore na ekranie, a i na młodą i piękną Chloë Grace Moretz, która już nieraz od dobrej strony nam się pokazała („Pozwól mi wejść”, „Kisk Ass” czy „Mroczne cienie”), warto było zobaczyć.

Pierwsze wrażenie? Chloë jest zdecydowanie za ładna. Jak bardzo za Kingiem starała się zagrać "niezgrabną, przysadzistą dziewczynę", tak z "pryszczy na szyi, plecach i pośladkach" twórcy postanowili zrezygnować. A gdy pójdziemy dalej tym tropem, kingowskie "kompletnie pozbawione koloru włosy", tu zamieniły się w piękną, bujną blond czuprynę. Sissy Spacek w tej roli spisała się dużo lepiej. Nie była typowym ślicznym dziewczęciem, a to piękno trzeba w niej było dopiero dojrzeć. Dokładnie tak, jak u Carrie.

W filmie, w porównaniu do wersji pierwotnej Carrie, widać znaczy postęp nie tylko w efektach specjalnych i dźwiękowych, lecz także w kwestii technologii. W 1976 roku zrozpaczoną i roznegliżowaną Carrie dziewczyny tylko wyśmiewały pod prysznicami. Teraz mogły już cały ten fakt nagrać iPhonami i udostępnić w sieci. Tego u Kinga nie było. Twórcy filmu zdecydowanie poszli z duchem czasu, co niejednokrotnie napawało mnie zdumieniem - jak stary, zużyty samochód Tommy'ego, który teraz stał się długą, lśniącą limuzyną.

Julianne Moore
"Nowa Carrie" dużo gorzej radziła sobie z budowaniem napięcia. Była to dość typowa, czasem kompletnie pozbawiona atmosfery grozy spod pióra Kinga historia o kolejnej dziewczynie trzymającej się na uboczu, która jest wyśmiewana przez swoje koleżanki. Twórcy za bardzo starali się wpasować film we współczesne młodzieżowe kanony popularności, przez co stracił trochę w ostatecznej ocenie.


Piper Laurie
Postać matki Carrie w nowej wersji podobała mi się jednak dużo bardziej. Doskonale wpasowała się w dzisiejsze czasy ta nawiedzona przez Boga kobieta, która tu już nie głosi słowa bożego, chodząc po domach innych (co chyba dziś byłoby rzeczywiście nie do przyjęcia), a o "bezbożnych czasach" wspomina z prawdziwym bólem, nie z uśmiechem na twarzy. W "starej Carrie" ta postać momentami wydawała się zbyt zrównoważona, zbyt normalna, jak na czyny, których potem się dopuszczała, tu stanowiła jedność życia codziennego i modlitwy do bólu.

Sissy Spacek czy Chloë Moretz?
Filmy były dość wiernie odwzorowane, jeśli chodzi o książkę, choć od siebie różniły się całkowicie charakterem. Dla mnie "nowa Carrie" to lepsza Margaret White, a "stara Carrie" to zdecydowanie bardziej udana postać Carrie White. Główna scena, rozgrywająca się na balu dużo lepiej wypadła w pierwszej wersji, choć obie miały swe lepsze i gorsze strony. Nie każdy przepada za sposobem budowania napięcia w starych horrorach (choćby poprzez specyficzną muzykę). Ja zawsze uważałam, że miało to swój urok, choć czasami wypadało bardziej komicznie niż strasznie. Nadal jednak pozostaję fanką Sissy Spacek i pierwszej ekranizacji, choć ta nowa w moim przekonaniu wypadła całkiem dobrze. Polecić jest warto obie. Na pewno każda znajdzie wielu fanów, bo przecież przekazują nam genialną historię napisaną przez króla grozy, która, jak widać, okazuje się być ponadczasowa.


A wam która wersja podobała się bardziej?

20 października 2013

"Śmierciowisko" Anna Głomb

Anna Głomb
Śmierciowisko
Wydawnictwo Videograf 2012


Śmierciowisko to debiut powieściowy Anny Głomb, w którym autorka skupiła się na postapokaliptycznym świecie, gdzie niewielka społeczność musi zaczynać wszystko od nowa, walczyć o swój byt i o budowanie przyszłości od podstaw. Bardzo klimatyczna powieść we wspaniałym wydaniu, ze świetną okładką, która jest już pierwszym dobrym powodem, by sięgnąć dalej, do kolejnych stron książki. Za niedoskonałym stylem początkującego pisarza, kryje się powieść niezwykła, która pozostawia miłe wspomnienia i pozwala uznać ten debiut za całkiem udany.

Trzydzieści lat po epidemii ludzi na świecie pozostało już niewielu, a tylko nielicznym udało się przetrwać i żyć dalej. W osadzie Bukowsko, znajdującej się gdzieś na skraju lasów, mieszka nieduża społeczność, która próbuje dostosować się do świata. Panuje teraz nowy porządek i nowe zasady, trzeba walczyć o przetrwanie najprostszymi metodami. Pośród tych ludzi napotykamy Dorotę. Młodą dziewczynę, która staje w obliczu niewyjaśnionych morderstw i dziwnych zjawisk. Nie każdy pamięta straszne wydarzenia sprzed lat, lecz po raz kolejny wszyscy czują nadchodzące zagrożenie. Las napawa niepokojem; to w nim kryją się złowrogie stworzenia, które powoli zbliżają się do ludzi i do osady.

Bohaterka to dziewczyna żyjąca trochę na uboczu, niemająca wielu przyjaciół i budząca nieufność w oczach wielu osób, jako ta, która przynosi nieszczęście. Tutaj jednak to od niej zależy jak potoczą się losy mieszkańców Bukowska, to ona musi zajrzeć w oczy swemu strachowi i zmierzyć się z nim jak najszybciej, a potem odbyć podróż w głąb siebie. Z drugiej strony ważną rolę odgrywał tu też las - mroczny, kryjący w sobie wiele tajemnic, rozrastający się nieustannie i owiany opowieściami handlarzy i krążących legend. To te dwie postacie stanowią fundament powieści i to od nich wszystko się zaczyna.

Historia wydaje się być całkiem ciekawym pomysłem, z dużą ilością intrygujących, osobliwych postaci i dobrym przesłaniem. Powieść czytało mi się jednak nie lekko, w tym debiucie widać jeszcze niedopracowany i niezajmujący styl, który często górował nad dobrą ideą. Do pewnego momentu powieść wydaje się chaotyczna, niezrozumiała, nie do końca pasowały do siebie kolejne płaszczyzny powieści, choć potem, wraz z biegiem wydarzeń, nabrały one większego sensu. Potrzeba chwili, by wszystkie wydarzenia ułożyły się w całość, a my byśmy nabrali przekonania, że ta książka rzeczywiście jest niepowtarzalna i atrakcyjna.

Powieść opiera się o elementy fantasy i grozy, wiele jest tu elementów baśniowych, a wszystko razem buduje nam atmosferę niepokoju i oczekiwania. To naprawdę dobry pomysł, którym warto poznać samemu, jeśli ktoś lubi mroczne wizje przyszłości, dystopijną cywilizację wzbogaconą o tajemniczą aurę krążących w osadzie legend, wspomnień i zabobonów. To niewątpliwie powieść niezwykła, ze świeżym, ciekawym pomysłem, choć nie idealna. Śmierciowisko budzi niepokój i trzyma w napięciu, jeśli ktoś tego właśnie szuka, chyba właśnie znalazł coś dla siebie.

ISBN: 978-83-7835-120-7
Liczba stron: 292
Cena okładkowa: 29,9 zł

10 października 2013

"Ja jestem Halderd" Elżbieta Cherezińska

Elżbieta Cherezińska
Północna droga: Ja jestem Halderd
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2010

Cykl Północna droga Elżbieta Cherezińska rozpoczęła Sagą Sigrun, która szybko zdobyła uznanie krytyki i przychylność w oczach czytelników. Składają się na niego cztery części, które przedstawiają nam pasjonującą epokę wikingów i uświadamiają piękno tamtych czasów ukryte za szczękiem miecza. Ja jestem Halderd to druga część cyklu, rozgrywająca się na przestrzeni wielu lat, przez co stanowi bogatą i intrygującą opowieść o X-wiecznej Norwegii.

Czasy wikingów, wojen i męskich potyczek o władzę. Tutaj wkracza Halderd, młoda dziewczyna, która nam wydaje się być dzieckiem, lecz dla tamtych czasów była już kobietą gotową do wydania za mąż. Wkrótce odbywa się jej ślub z jarlem Helgim, a ona zyskuje dość majątku, by zapłacić za niejasne, lecz mroczne czyny swego brata. Zaczyna się jednak jej droga przez mękę. Teraz musi godnie reprezentować swego męża, prostaka, który wciąż pragnie dla niej tylko rodzenia dzieci i niejednokrotnie stosuje wobec niej siłę. Halderd zaciska jednak zęby i wytrzymuje tak wiele lat, czekając, aż los się do niej uśmiechnie.

Długo zastanawiałam się nie "co", lecz "jak" napisać by oddać geniusz tej książki i wrażenie, jakie na mnie wywarła. To wspaniała opowieść, która poruszyła mnie i zajęła na długo. Czytałam ją powoli, chcąc rozkoszować się atmosferą, precyzyjnie zbudowanym światem, losami bohaterów opartymi o prawdziwą historię Norwegii tamtych lat. Książka, która długo żyje w myślach za każdym razem, gdy się ją odłoży. Czy to na chwilę, by wrócić do rzeczywistości, czy już po jej ostatnich stronach i zakończeniu. Wkrada się do snu i wciąż odgrywa na nowo, bohaterowie nadal tam żyją, a historia toczy się dalej.

To świat widziany oczami kobiety, a jednak w tak dużym stopniu o wojnie, męskich nałogach, mężczyznach u władzy, agresji i ich woli, a także o przelewanej krwi. Chyba dzięki temu każdy może tu znaleźć kawałek świata dla siebie, którym się zachwyci i który doceni. To obraz kobiety, która musiała sprostać pewnym zadaniom, postawy, jakiej od niej oczekiwano, lecz też jej walka o wypełnianie losów przeznaczenia i o władzę, która przez lata musiała pozostać uśpiona. Wszystko to wzbogacone o przepowiednie wieszczki z bagien, które wprowadzają do powieści swego rodzaju mistycyzm i tajemnicę. A to także ma tu swój urok. W tle widzimy mroźny kraj Północy, w który bohaterowie tak wspaniale się wtapiają i w którym żyją.

Jedna z lepszych, bardziej wciągających książek, które ostatnio czytałam. Jest dopracowana w każdym calu, bohaterowie tętnią życiem i ciężko po lekturze nie uznać Elżbiety Cherezińskiej za mistrzynię. Peany na cześć tego cyklu są jak najbardziej zasłużone, a ja z radością mogę stwierdzić, że polska literatura wciąż potrafi zaskakiwać swym geniuszem, oferując takie piękno słowa. To niełatwa w odbiorze książka ze względu na bogatą tematykę wojenną i koneksje kolejnych wojowników i rodów, jednak warto zagłębić się w tym świecie, by poznać jego czar.

Czytając tę książkę, rodzi się pytanie, czy na pewno przedstawione czasy wikingów to władza mężczyzn? Czy może też kobiet, które prowadzą swoją własną, małą wojnę z mężem, jego matką, jego przyjaciółmi obserwującymi ją na każdym kroku, tylko po to, by wreszcie mogły osiągnąć więcej niż ktokolwiek mógłby się tego po nich spodziewać. W tej książce można się zakochać, Cherezińskiej składać pokłony i jak najszybciej dotrzeć do pozostałych części cyklu.  

ISBN: 978-83-7506-465-0
Liczba stron: 479

Północna Droga.: Ja jestem Halderd [Elżbieta Cherezińska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

2 października 2013

"Wielki dom" Nicole Krauss

Nicole Krauss
Wielki dom
Wydawnictwo Świat Książki 2011


Kolejna przypadkowa książka, która trafiła w moje ręce, przeczekała chwile na półce, bym wreszcie mogła spędzić z nią trochę czasu. Autorki nie znałam, lecz dziś wiem już, że jej książki zostały przetłumaczone na trzydzieści pięć języków, szybko stają się bestsellerami nie tylko w Stanach, lecz i na całym świecie, a sama autorka ma wielonarodowościowe pochodzenie - jej dziadkowie pochodzili z Niemiec, Ukrainy, Węgier i Białorusi, jej rodzice Angielka i Amerykanin poznali się w Izraelu, a potem wyemigrowali do Nowego Jorku. W jej powieści szczególnie odczuwalna jest więc multikulturowość, która ociera się o te liczne miejsca, tworząc barwną historię pewnego niezwykłego... mebla.

Książka to cztery historie ludzi, które skupiają się wokół pewnego mebla - pięknego, niesamowitego biurka z wieloma szufladami, które niegdyś należało do Federica Garcii Lorki, hiszpańskiego poety i malarza. Tych ludzi łączy jednak coś więcej niż mebel przechodzący z rąk do rąk. Wszyscy doświadczyli jakiejś straty, która zdawała się odmienić całkowicie ich życie, a zarazem biurko dodawało im sił i nadziei, pomagało odnaleźć sens życia na nowo, napełniając ich serca i dusze natchnieniem.

Twórczość tej amerykańskiej autorki jest niezwykła, co tłumaczy tak wielką chęć czytelników, by sięgać po jej powieści. Pisze wspaniałym, bardzo emocjonalnym i poruszającym językiem, który potrafi zachwycić od pierwszych stron. Każda historia zbudowana jest z całego morza różnorodnych odczuć, strachu lecz zarazem nadziei, bezsilności i walki o pragnienia. Początkowo historie wydawały mi się niezwykłe i niespotykane, a tajemnicze biurko, które symbolizowało pewne wartości w życiu tych ludzi, rozbudzało chęć na więcej, na poznanie jego historii.

Później moje emocje trochę opadły, choć bohaterowie nadal przezywali niezwykłe chwile, a opisy historii wciąż poruszały pięknym językiem. Powieść zaczyna jednak nużyć. Nie ma tu wiele akcji, a wszystko opiera się na wspomnieniach, które nie zawsze są emocjonujące i porywające. Podobał mi się sposób wplatania dialogów w ciąg tekstu, co było ciekawe i niezwykłe, choć przez to trochę trudniej było odnaleźć się w powieści. Podobno wiele książek tej autorki opiera się o taki łagodny, eteryczny język, co niewątpliwie stanowić może jej cechę charakterystyczną, choć zapewne nie przypadnie do gustu wszystkim.

Cieszy mnie, że zdecydowałam się na zakup tej książki i jej lekturę. Cieszy mnie to, że mogłam poznać twórczość tak cenionej autorki. Szkoda, że nie potrafiłam się odnaleźć w tej historii, pomimo pięknego, subtelnego języka, który naprawdę potrafi zachwycić. To bardzo nastrojowa powieść, która napełnia czytelnika pewną wrażliwością i tęsknotą, choć potrzeba wiele zapału i chęci, by ją przeczytać. Po jej przeczytaniu czuję się zmęczona, zbyt wiele emocji ze mnie wyzwoliła i za bardzo zmusiła do zaangażowania ich wszystkich w powieść. Pięknie napisana, lecz ostatecznie nie zdołała mnie pochłonąć i zachwycić.

Tytuł oryginały: Great House
ISBN: 978-83-7799-012-4
Liczba stron: 326

Wielki dom [Nicole Krauss]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE