23 kwietnia 2014

"Wieża nadziei" Margit Sandemo

Margit Sandemo
Wieża nadziei
Wydawnictwo Pol-Nordica 2004

Kiedyś zdarzyło mi się już czytać Margit Sandemo. Na półce znalazłam kilka tomów Sagi o ludziach lodu, wśród nich pierwszy tom zatytułowany "Zauroczenie". Chodziły pogłoski, że to tylko zwyczajne romansidła, niezbyt wymagające i niezbyt dobre. Pojedyncze glosy twierdziły, że jednak coś w tych historiach jest. Jakaś niezwyczajność i tajemnica... Sama byłam mocno zaskoczona, że tamta saga była tak sprawnie napisana, wprowadziła mnie w ciekawy świat, który nie był wcale tak tandetny, jak mi zapowiadano. Po Wieżę nadziei chwyciłam jednak raczej z przypadku, szukając czegoś krótkiego na podróż pociągiem. Książka kosztowała mnie niecałe 3 zł, wiec pewne jest, że było warto, nawet jeśli miałaby nie okazać się wielkim dziełem. Przystąpiłam więc do czytania.

Franciszka, czteroletnia dziewczynka mieszka w wielkim, bogatym zamku ze służbą i wielką fortuną w skarbcu. Zdaje się ze ma wszystko, czego jej dusza zapragnie. Nic bardziej mylnego. Zapiski z testamentu jej niedawno zmarłej matki nie uszczęśliwiają jej ojczyma. Grozi mu wizja utraty całej władzy i królestwa, która ma się spełnić, gdy dziewczyna skończy dwadzieścia jeden lat. Franciszka postanawia uciec od okrutnego opiekuna, który z każdym dniem coraz bardziej utrudnia jej życie. Podąża za wspaniałą wieżą, którą widywała ze swojego okna. Gdy zbacza z drogi i gubi się, niespodziewanie wpada w ręce dwóch granicznych przemytników.

Ciąg zdarzeń w książce nie zawsze był dla mnie niespodzianką, gdyż fabuła była dość nieskomplikowana. Prosta, trochę porzewidywalna, ale bardzo ładnie i zręcznie napisana. Historia lekka i krótka, ale potrafiąca rozbudzić ciekawość i przywiązać czytelnika do wykreowanych postaci. Zakończenie było typowo baśniowe, dzięki czemu niemal niemożliwe było ocenianie noweli w kategoriach zwyczajnej romantycznej opowieści, a książce wiele można wybaczyć. Mamy tu bezdusznego władcę i jego nieświadomą świata pasierbicę, bohaterów doświadczonych przez życie, wielką miłość i ogromne niebezpieczeństwo. Autorka w przemyślany sposób wprowadza nas w niezbyt zawiły, lecz wyjątkowo baśniowy świat.

„Wieża nadziei” to zaledwie 150-stronicowa książeczka, którą niezwykle szybko się czyta. Historia, jak przystało na wykorzystywane motywy baśniowe, cechowała się pewną wspaniałością świata i postaci. Tego typu opowieści zwykle opierają się o pewne dobrze znane już nam schematy, dlatego choć nie było tu porywów wyobraźni, na pewno były porywy serca. Opowieść czytało się z przyjemnością. Nie jest to wielkie dzieło, jednak jest miłym przerywnikiem w ciągu dnia. Niewymagająca, ale naprawdę ładna i ciekawa. Zapada w pamięć i pozostawia po sobie dobre wrażenie.

Tytuł oryginału:
Liczba stron: 155
Cena okładkowa: 15,5 zł
ISBN: 83-7264-213-3

15 kwietnia 2014

"Praktyczny kurs pisarstwa" Katarzyna Krzan

Katarzyna Krzan
Praktyczny kurs pisarstwa
Internetowe Wydawnictwo Złote Myśli 2005

Od czasu do czasu napawa mnie natchnienie. Zawsze chciałam coś napisać, coś dłuższego niż opowiadanie, choć nie zawsze wiedziałam, jak się za to zabrać. Nie zawsze byłam też zadowolona z tego, co powstawało. Chociaż talentu nie nabędzie się wyłącznie poprzez czytanie książek, byłam ciekawa czy są jakieś uniwersalne rady, które uświadomiłyby mi, co robię źle, co dobrze, a co mogę zrobić lepiej.

Praktyczny kurs pisarstwa to krótka książka, która ma nauczyć nas, bądź też przybliżyć do wiedzy, jak napisać intrygującą i wciągającą książkę. Czy poradnik rzeczywiście spełnia swoje zadanie?

Autorka przeprowadza nas przez całą teorię pisania – od podstawowych definicji, jak scena czy dialog, przez typy narracji aż po całą konstrukcję fabularną. Książka to zbiór wiedzy, która może być przydatna dla kogoś rozpoczynającego przygodę z pisaniem. To luźne uwagi i kilka prostych porad, ćwiczenia, które mają udoskonalić warsztat, jednak nic poza tym. Czytając, miałam wrażenie, że autorka zbyt mocno skupiała się na rzeczach oczywistych, na aspektach, które każdy zna, a za mało na poradach, które rzeczywiście mogłyby pomóc początkującemu pisarzowi.

Poradnik pełny jest też zagadnień zbędnych – kiedy sama coś pisałam, nie bardzo interesowały mnie mechanizmy tworzenia książki. One zwykle przychodziły wraz z pomysłem, z weną, pojawiały się same. Wydaje mi się, że nie jest dobrym pomysłem suche analizowanie typów i technik narracji czy stylów wypowiedzi bohaterów, przy rozpoczynaniu swego dzieła. To powinno przyjść samo, naturalnie. Nawet jeśli wymaga to pewnego przemyślenia, nie jest nam potrzebna znajomość pełnego nazewnictwa. Analiza teoretyczna tworzenia zabija wartość książki, która miałaby zostać przez nas przekazana. Ustanowiłaby jedynie pewne mechaniczne działania, które autor musi podjąć, chcąc przystąpić do pisania. Nadal jednak nie uczy nas pisać.

Książka mnie nie zainteresowała, choć temat był dla mnie niezwykle ciekawy. Zbytnie oparcie się o teorię sprawia jednak wrażenie, że pisanie staje się czymś schematycznym. Podobno wszystko, co można napisać, już zostało przez kogoś napisane. Dziś trzeba wychodzić poza sztywne ramy, odbiegać od konwenansów i szokować, łamać zasady. Wtedy dopiero stworzymy coś nowego i wspaniałego. Poza kilkoma trafnymi uwagami, książka nie oferuje wiele. To zaledwie zbiór wiedzy, która na pewno każdy z nas już posiadł w latach szkolnych. To na pewno nie jest kurs pisarstwa.

Praktyczny Kurs Pisarstwa [Katarzyna Krzan]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

8 kwietnia 2014

"Skandynawska Wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika" Jerzy Stypułkowski

Jerzy Stypułkowski
Skandynawska Wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika
Wydawnictwo Novae Res 2013

Jerzy Stypułkowski od ponad trzydziestu lat mieszka w Sztokholmie. Po ukończonych studiach w dziedzinie historii literatury, informatyki oraz bibliotekoznawstwa przez lata pełnił funkcję bibliotekarza w National Library of Sweden. Po tym okresie postanowił zająć się wyłącznie pisarstwem. Czas urzędniczej pracy zainspirował go jednak do stworzenia niniejszej książki. W niej przewiduje, że ogół papierologii, biurokracji i niegospodarności zbudowanej na głupocie ceremonialności i przyzwyczajeniach pewnego dnia rozsypie się jak Wieża Babel.

Józef K. to Polak mieszkający w Szwecji. Na co dzień pracuje w urzędzie, który jest skupiskiem absurdów i bezsensowności. W pracy panuje atmosfera konformizmu, monotonii i lizustwa. Pracownicy uczestniczą w nieustającym wyścigu szczurów, przytakując co rusz kierownictwu i nigdy go nie krytykując. Szef jest tutaj bogiem. On ma zawsze rację, nawet jeśli brak mu jakichkolwiek talentów czy zdolności oratorskich, zawsze jest ponad szarą masę biurokratów. W tym urzędzie trzeba zaprzyjaźnić się z rutyną, z niezmiennymi biurowymi krajobrazami. Jednakowość jest tu cnotą, indywidualizm nie ma szans na przetrwanie w biurokratycznym świecie. Józef K. każdego dnia patrzy na bezcelowe działania współpracowników. Nie chce być jednym z nich, a jednak głos grzęźnie mu w gardle. Powoli zaczyna wtapiać się w urzędniczą świątynię, stając się bezczynnym obserwatorem, uczestnikiem bezsensu i pustosłowia.

Autor przedstawia nam w przewrotnie humorystyczny sposób absurdy działania urzędów. Jako niegdysiejszy pracownik jednej ze szwedzkich placówek, wiele doświadczył, a książka jest efektem jego obserwacji i przemyśleń. Według niego bezmyślna i marnotrawcza biurokracja zabija indywidualizm, twórcze myślenie i wybitne umysły, czyniąc ze swych pracowników nocne mary, niewolników przyzwyczajeń, którzy jak marionetki podążają za za swym mistrzem-szefem. W takich instytucjach liczą się wyłącznie osiągnięcia, a to prowadzi do obierania dziwnych, niepotrzebnych dróg, które stanowią tylko ułudę profesjonalizmu i sprawiedliwości.

Nie bez przyczyny nie poznajemy nazwiska Józefa K. To człowiek jak każdy z nas. Urzędnik, który każdego dnia widzi, jak obok niego świat staje się bezbarwną, szarą masą, tworząc wokół siebie jedynie homo biurocratius, bierność i brak chęci walki o swoje. Nie robi jednak nic. Izoluje się, zamyka, odgradza od innych, ale wciąż jest jednym z nich, pokornie dostosowując się do rzeczywistości, każdego dnia tracąc chęci do życia i cząstkę siebie. Dookoła niego wyrastają wciąż to nowe paranoje, niezliczone ilości projektów, które zawsze dotyczą banałów, a pochłaniają morze czasu i pieniędzy. Inwigilacja jest tu na porządku dziennym, nie pomijając nawet kamer w toaletach, jednak ludziom to nie przeszkadza. Chcą tylko jak najbardziej zbliżyć się do swojego szefa.

Książka jest genialna, wciągająca i zabawna w swojej niedorzeczności. Napisana prostym językiem, lecz w bardzo dobrym stylu. Chociaż opisywane nonsensy tych instytucji wydają się mocno wyolbrzymione, tak naprawdę są przeraźliwie blisko prawdy. Wszyscy znamy nieposkromioną i nieograniczoną biurokrację, z którą musimy spotykać się na co dzień. Pytanie brzmi, czy można jeszcze coś zmienić? Józef K. bardzo długo patrzył bezczynnie na pseudofilozoficzne paplaniny, patologiczne rozwiązania i wadliwe przedsięwzięcia. Czy kiedyś wreszcie uda mu się dojść do głosu? Czy też ostatecznie zginie w biurokratycznej szarości? I czy wyrwanie ludzi z urzędniczych kagańców rzeczywiście coś zmieni, a prawda ich wyzwoli? Józef K. ma marzenia. Piękne, lecz w tym świecie to one wydają się być całkowicie niedorzeczne.

ISBN: 978-83-7722-837-1
Liczba stron: 530
Cena okładkowa: 39 zł

5 kwietnia 2014

"Rage" Stephen King


Stephen King
Rage


Do tej książki przekonał mnie bardzo szybko fakt, że sam autor wstrzymał jej publikację po masakrze uczniów w Columbine High School w Jefferson County w 1999 roku. Rzekomo ta powieść budziła wiele negatywnych emocji, a drobna zbieżność tematów przywodziła na myśl niebezpieczne skojarzenia. Po zakazany owoc sięgnęłam z wielkiej, rozbudzonej ciekawości. "Rage" nie ma polskiego tytułu. Została napisana pod pseudonimem, alter ego autora – Richarda Bachmana.

Miasteczko Placerville w stanie Maine. Charles Decker, młody chłopak skrywa w sobie wiele negatywnych złych emocji, które uwalnia na każdym kroku. Jest istnym utrapieniem w swojej szkole, niezwykle trudnym do wychowania. Sam nie potrafi poradzić sobie ze swoimi problemami i agresją. Nie pozwala jednak innym sobie pomóc. Pewnego dnia postanawia dać upust emocjom. Przynosi do szkoły broń. Bez wahania strzela do swojej nauczycielki i zamyka się z jej uczniami w klasie. Przez kolejne godziny będzie to miejsce, gdzie najbrudniejsze sekrety będą wpływać na wierzch. Najskrytsze myśli zostaną wypowiedziane, a wielu uczniów pokaże swoje drugie oblicze.

Książka była szokująca i bardzo, bardzo dobra. King napisał ją w czasach, kiedy jeszcze niewiele o pisaniu wiedział – została ona ukończona jeszcze przed sukcesem "Carrie", pierwszego sukcesu pisarza. Richard Bachman rozpoczynał drogę mrocznych powieści Kinga. Widać tu jednak już wielki styl i finezję autora, w której już ujawnia swoje niebezpieczne i niepokojące pomysły i pragnienia.

"Rage" to doskonałe przedstawienie niefortunności, ślepego losu, tego, że czasami znajdujemy się w złym miejscu i w złym czasie. Główny bohater jest brutalny i agresywny. Podejmuje swe działania bez zastanowienia, choć mają one niewypowiedziane z początku znaczenie. Możemy tu napotkać też odrobinę czarnego humoru, prawdziwą, ludzką znieczulicę i obiecywany gniew. Tutaj dobry jest zły, a zły - dobry. Nic nie jest takie jak powinno, a świat na kilka godzin wywraca się do góry nogami. Zobojętnienie, które było głównym atutem bohaterów wywołuje tak wielki szok i niezrozumienie, że konieczne jest doszukiwanie się głębszego sensu. Gdzieś w tle co rusz rozbrzmiewa dobry głos sumienia, ale to on w końcu zostaje skutecznie stłumiony.

Książka jest naprawdę świetna, typowy temat dla Bachmana, czyli zepsucie człowieka do szpiku kości i wszechobecne zobojętnienie. Według mnie zrezygnowanie z dalszej publikacji tej książki było błędem. Była to decyzja samego autora (podobno u jednego ze sprawców wspomnianej masakry znaleziono właśnie "Rage"), a pozycja ma już nigdy więcej nie być wznawiana. Jest to jednak jedna z lepszych powieści Kinga, jakie czytałam. Wyzwala z czytelnika dziwne, nieludzkie mechanizmy myślenia. Szkoda, że nigdy nie doczekamy się dobrego wydania i tłumaczenia. Bardzo polecam!