Suzanne Collins
Wydawnictwo Media Rodzina 2009
O Igrzyskach śmierci jest ostatnimi czasy na tyle głośno, że chyba nie byłabym sobą, gdybym po nie nie sięgnęła. Motyw widowiskowości śmierci jest dość powszechny w książkach, a jednak za każdym razem czytam go z coraz większym zainteresowaniem. Tutaj dodatkowo pojawia się podział państwa na dystrykty - to chyba ostatnio też często powtarzany motyw. A jednak, mimo wszystko, ma coś w sobie. Ta książka w jakiś sposób jest niepowtarzalna.
W miejscu dawnej Ameryki Północnej istnieje państwo Panem. Kapitol, miejsce wszelkiego przepychu i obfitości, otoczone jest przez dwanaście dystryktów, z których każdy zajmuje się czymś innym. Górnictwem, rybactwem, elektroniką... Raz do roku odbywają się Głodowe Igrzyska, które mają upamiętnić klęskę dystryktów w zorganizowanej niegdyś rebelii przeciwko Kapitolowi. Każdy z nich musi teraz dostarczyć daninę - dwie osoby obojga płci. Dwudziestu czterech trybutów, jak się ich nazywa, zostają wystawieni do walki przeciwko sobie. Katniss Everdeen, szesnastoletnia dziewczyna, zgłasza się na ochotnika do tej morderczej wyprawy, by uratować od śmierci swoją młodszą siostrę, Prim.
Żałuję, że najpierw widziałam film. Wtedy jednak nie mogłam się powstrzymać i od razu po pierwszych zapowiedziach pobiegłam do kina. Strzał w dziesiątkę! Film podobał mi się ogromnie. Czytając recenzje książek, zastanawiałam się, czy kinowa wersja rzeczywiście tak mocno odbiega od treści książki. Wiele osób mówiło, że tak. Teraz sama mogę stwierdzić, że przygotowałam się na większe zmiany. Według mnie nie były one aż tak znaczące, a głównie dotyczyły Peety. Właściwie i jedna i druga wersja ma swoje plusy. Sama nie wiem, która podoba mi się bardziej. Film rządzi się swoimi prawami, więc wierzę, że zmienienie tych zdarzeń miało sens.
Książkę pochłonęłam naprawdę szybko. Brakowało mi takiej historii, która mnie wciągnie od pierwszej strony. Mimo że wiedziałam już, jak się potoczą zdarzenia, nadal mnie zaskakiwały. Uzupełniły też to, co wcześniej nie zostało dopowiedziane w filmie. W pierwszej chwili tematyka książki skojarzyła mi się z Uciekinierem Stephena Kinga. Tam również pojawił się motyw widowiskowości śmierci, cierpienia dla rozrywki. Muszę przyznać, że ten temat chyba nigdy mi się nie znudzi, bo zadziwiające jest, na jak wiele sposobów można go ująć.
Igrzyska śmierci zakupiłam od razu w pakiecie trylogii. Wyszło to mnie dużo taniej, więc polecam wszystkim zainteresowanym raczej ten sposób (poza tym bardzo ładnie prezentują się na półce w tekturowym pudełku z pięknym kosogłosem:)). Od początku wiedziałam, że na pierwszej części się nie skończy i teraz jestem tego absolutnie pewna. Uwielbiam tę historię, bo jest pouczająca, wyjątkowa i stanowi też pewną przestrogę. Świat idzie do przodu, ale nie wszystko powinno nas zauroczyć, co przynosi krzywdę innym, takim jak my, którzy po prostu mieli mniej szczęścia.
![Igrzyska śmierci Igrzyska śmierci [Suzanne Collins] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE](http://cyfroteka.pl/images/BRD.png)