Wschodzący księżyc
Tom I cyklu o Riley Janson
Instytut wydawniczy Erica, 2011
„Wschodzący księżyc” rozpoczyna cykl o Riley Janson, hybrydzie wilkołaka i wampira, który zachwycił już chyba niejednego czytelnika. W przesycie podobnych postaci, trudno odnaleźć jeszcze coś nowego w tym temacie. Czy więc Keri Arthur rzeczywiście potrafi jeszcze pokazać coś nowego?
Riley Janson, to mieszaniec, podobnie jak jej brat bliźniak - Rhoan i pracuje w Departamencie ds. Innych Ras w Melbourne. Nie chce być strażnikiem, choć, jak się domyśla, jest to nieuchronne. Zwłaszcza, że jej szef tego od niej oczekuje. Wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, kiedy Rhoan znika w trakcie pełnionej misji, a na progu jej domu pojawia się nieznajomy wampir, oczekujący pomocy. Wschodzący księżyc, który pobudza jej wilkołacze zmysły, nie pomaga jej pozostać opanowaną, nawet w trudnych sytuacjach. Riley wszystkimi siłami, z pomocą przyjaciół stara się jednak rozwiązać wszystkie zaistniałe problemy.
Czytałam niejedną recenzję tej książki, zanim sama do niej przystąpiłam. Widziałam opinie czytelników w różnych miejscach i utrwalił mi się obraz ciekawej książki, wartej uwagi. Nie ma co ukrywać, że zawiodłam się ogromnie. Liczyłam na to, że będzie to doskonałym substytutem mojego ukochanego „...Sukuba” Richelle Mead, ale sama odczuwam wiele wątpliwości, by sięgnąć po następne tomy.
Sama historia mogłaby być rzeczywiście ciekawa. Hybrydy do tej pory nie spotykałam nigdzie (no, poza Pamiętnikami wampirów, które oglądam, jednak od książek trzymam się z daleka:)). Brat bliźniak i ich wspólne „odczuwanie”, a także sam pomysł z klonowaniem brzmią dla mnie świetne. Gdyby tylko nie ta słabo skonstruowana atmosfera erotyzmu. Niemal na każdej stronie (i nie ma tu wielkiej przesady) dowiadujemy się, jak trudno wilkołakowi przy zbliżającej się pełni. Wszędzie nadzy mężczyźni, bezpruderyjny seks, a nawet najmniejszy dotyk dłoni już miał drugie dno.
Erotyzmu tutaj ci dostatek, jednak autorka chyba nie znalazła dla niego umiaru. Znowu posłużę się porównaniem do „...Sukuba” - tam również oczekiwałam mocnych scen, a jednak nie były tam one tak nachalne, płytkie, aż w końcu męczące.
Bohaterowie mają potencjał, ale według mnie nie wykorzystany. Żaden nie wzbudził mojej sympatii, żaden z bohaterów negatywnych nie zdołał nawet wzbudzić mojej niechęci. Dużo szczegółów, które mogliśmy widzieć już w innych miejscach, a przede wszystkim postaci uprawiający seks wszędzie i ze wszystkimi - to jedno wyryło mi się w pamięci najmocniej i chyba głównie ta przesada oraz kompletna deprawacja nie pomogły mi zachęcić do cyklu o Riley Janson.
Monotematyczna, nużąca, akcentująca coraz większy przesyt i bezcelowość paranormali. A na półce kolejny tom. I co ja z nim zrobię? :)
Nie moja bajka :D
OdpowiedzUsuńDrugi tom oddaj w wygrywajce ;) pewnie znajdą się chętni ;)
Na pewno kolejnego tomu nie wciśniesz mi. Sama swój egzemplarz oddałam w wygrywajce. :D
OdpowiedzUsuńSeria po prostu nie dla mnie.
Czytałam dwa pierwsze tomy i w zupełności się z tobą zgadzam - czyta się szybko, ale sceny erotyczne w pewnym momencie zaczynają po prostu męczyć. Ale nie ma tego złego... ja swój egzemplarz wymieniłam na "Odważnych", Evansa :)
OdpowiedzUsuńMoże mi też uda się na coś wymienić:)
UsuńJuż nie mogę słuchać o wampirach. Ta tematyka jest zdecydowanie zbyt popularna w ostatnim czasie.
OdpowiedzUsuńHmm... co do "Trzynastej nocy" to myślę, że skoro nie jesteś fanką powieści historycznych to raczej ta powieść Cię nie wciągnie, choć z drugiej strony wątek zdecydowanie kryminalny dominuje w tej książce :)
Ja raczej nie sięgam po wszystkie paranormale, bo rzeczywiście tego jest przesyt :)
UsuńCzyli miałam dobre przeczucia, że ta książka nie jest warta mojego czytania :P
OdpowiedzUsuńNie zrażaj się i próbuj dać serii drugą szansę sięgając po kolejny tom. Może bardziej Ci się spodoba :)?
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej okładka ładna ;p 2 tom sprzedaj :D
OdpowiedzUsuńnn [czytamy-ksiazki], zapraszam ;*
A mi się podobało tylko nie polecam czytać odrazu drugiego. Warto zrobić duży odstęp między nimi. ;)
OdpowiedzUsuń