25 stycznia 2015

"Magia indygo" Richelle Mead

Magia indygo
Richelle Mead
Wydawnictwo Nasza Księgarnia 2013

Sydney Sage przebyła długą drogę, odkąd trafiła do Palm Springs. Jej początkowa niechęć do dampirów i morojów dawno już zniknęła, a zastąpiła ją przyjaźń i zaufanie. Wciąż jednak musi zachowywać pozory, by alchemicy nie domyślili się, że naprawdę lubi przebywać wśród wampirów. Zwłaszcza, że coraz bardziej zżywa się z Adrianem, który nie odpuszcza jej ani na chwilę, na każdym kroku manifestując swoje uczucia.
Alchemiczka nie ma łatwo, a na jej barkach spoczywa niejedna trudna misja. Panna Terwiliger co chwilę podrzuca jej nowe zadania. Chce szybko nauczyć ją jak największej ilości potężnych zaklęć, gdyż w okolicy pojawiła się pewna niebezpieczna czarownica. Na dodatek Sydney musi odszukać Marcusa - rebelianta, któremu udało się wyrwać z szeregów alchemików. Ma nadzieję, że to będzie jej szansa na normalne życie według swoich zasad.

Richelle Mead kontynuuje cykl o bezkompromisowym świecie i zasadach alchemików, który miesza się z dość swobodnym istnieniem wampirów. Dodatkowo świat ten zabarwia magia. Sydney na przekór swoim zasadom coraz bardziej zagłębia się w magicznych książkach. Dzięki temu możemy z fascynacją oglądać rzeczy niebywałe, tworzone przez tę początkującą czarownicę. Czary pasjonują dziewczynę i niezwykle ubarwiają opowieść, gdy Sydney uczy się rozwijać kolejne zaklęcia, a panna Terwiliger odkrywa, że w alchemiczce drzemie większa moc, niż ktokolwiek mógłby się po niej spodziewać.

W "Magii indygo" autorka przedstawia nam też kilka nowych postaci. Najważniejszą z nich jest Marcus, którego ogromna wiedza o działaniach alchemików i tworzonych przez nich tatuaży pozwala uwierzyć Sydney, że nie wszystko jeszcze stracone. Razem mają dokonać rzeczy z pozoru niemożliwych. Już „Złota lilia” - poprzedni tom nastroił nas na pojawienie się ów rebelianta. Marcus to postać wzbudzająca bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wiemy, że to dzięki niemu Sydney może ruszyć naprzód drogą ku wolności. Z drugiej jest on dość przewidywalny, nudny i nie do końca konsekwentny.

W książce nie zabrakło humoru i romansu. Niebezpieczna przygoda czyha tu za każdym krokiem, a tajemnica jest wszechobecna. Mead zadbała o różnorodne wydarzenia, aby historia nabrała tempa. „Magia indygo” jednak nie porywa tak, jak inne części. Jest ciekawa, wprowadza wiele ważnych elementów do historii, jednak po zakończeniu nie czeka się tak mocno na to, co będzie dalej. Mead zwykle tak prowadzi opowieść, by koniec tomu wiązał się z jakimś szokującym, najczęściej niefartownym wydarzeniem. Tutaj tego nie ma, a „Magia indygo” wydaje się być tylko mostem od jednych istotnych etapów „ucieczki” Sydney do kolejnych.

Ta część Kronik krwi to zaledwie wstęp do tego, co będzie się działo dalej. Przed Sydney stoi wiele poważnych wyborów, a ona musi wreszcie zdecydować, czego chce i co będzie dla niej najlepszym wyjściem. Chociaż ten tom nie wzbudza wielkich emocji i czasem wywołuje wrażenie, że Mead zbyt infantylnie podchodziła do niektórych dialogów bohaterów, to i tak stanowi bardzo ważny moment w życiu Sydney, gdzie ostatecznie dojrzewają w niej przekonania co do tego, kim chce być i czego chce w swym życiu dokonać.

39. Przeczytaj książkę, w której występuje magia.


6 komentarzy:

  1. Nie znam autorki, jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do tej literatury.

    PS Jak zobaczyłam to tło na Twoim blogu, od razu wróciły wspomnienia - kiedyś taki miałam. Ach to były czasy... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabieram się do zmiany wyglądu, tylko wciąż nie mam pomysłu :D

      Usuń
  2. Bardzo lubię Kroniki Krwi, chyba bardziej nawet niż wcześniej AW. Czytałam już "Serce w płomieniach" i powiem, że... tam aż tak "infantylnie" już nie będzie - choć mi to akurat nie przeszkadza w tej serii i odbieram to troszkę inaczej ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, bo czytałam już nawet "Srebrne cienie" :) szkoda, że została juz mi ostatnia książka z serii...

      Usuń
  3. Przepadam za książkami pani Mead :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę poznać w końcu prozę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń