Dziewczyna, która pływała z delfinami
Wydawnictwo Znak, 2011
„Dziewczyna, która pływała z delfinami” to książka, po której nachodzi refleksja, że najwięcej czują ci, którzy zdają się nie czuć nic. Jak to jest, nie znać ani szczęścia, ani radości, ani smutki, ani żalu, nie potrafić nawet prosto stwierdzić, czy jesteśmy zadowoleni, czy aktualny stan rzeczy nam się podoba, czy pragniemy zmian? Nie czuć tego wszystkiego, a mimo to tak mocno rozumieć sensy słów, które uczą współczesnego człowieka darwinizmu i mówić „myślę, więc jestem”. Jak to jest widzieć najdrobniejsze szczegóły, których inni zdają się nie zauważać lub omijać przez swoją bezużyteczność. Ona widziała to wszystko.
Karen to dziewczynka, która myśli i czuje inaczej niż wszyscy. Autyzm sprawił, że uczucia radości, smutku i miłości są jej obce. Uczy się życia, rozpoczynając od prostego „Ja”, przez wszystko, co ja otacza. Lampa, stół, krzesło. Karen, Isabelle, Grubaska. Do teraz, po 32 latach wciąż wątpi, że ktoś inny, oprócz niej, może być „Ja”. Opowiada nam swoją historię z perspektywy swojej dorosłości, mówiąc o tym, jak ciotka Karen wróciła ją do życia, ucząc nowych słów i pomagając radzić sobie z ludźmi i ze światem.
Książkę przedstawia się nam jako opowieść na miarę bestsellerowego „Foresta Gumpa”. Sama nie czytałam tej powieści, a jest mi znana jedynie z filmu. Sama nie wiem, co ma znaczyć ten zabieg. Zazwyczaj podobne polecenia odpychają mnie od siebie, zamiast przyciągać. Może dlatego, że zwykle nie dorastają do pięt powieściom, do których są przyrównywane. Po „Dziewczynę, która pływała z delfinami” chciałam jednak sięgnąć od dawna, widząc tu ciekawą historię o dziewczynce, która uczy się życia, która uczy się kochać i być pośród innych.
Książka to bardzo przyjemna lektura, która pokazuje nam świat widziany oczami dziewczyny z autyzmem, która widzi świat w sposób, w jaki zwykli ludzie nigdy nie będą stanie. Pokazuje nam niezwykłe spostrzeżenia, głębokie analizy najbardziej znanych myśli, prawdziwą podróż w głąb umysłu, wrażenia wobec świata i ludzi. Ukazuje Karen wkraczającą w świat korporacji, która po latach intensywnej nauki, stała się inteligentną i silną kobietą, potrafiącą poradzić sobie z podejmowaniem trudnych decyzji.
Nie da się zaprzeczyć, że książka pokazuje nam kawałek interesującego świata i myśli, które w jakiś sposób potrafią zainteresować i zachwycić. Wszystkie wydarzenia z czasu dorastania Karen są wspaniale opisane i pozwalają nam wciąż odkrywać coś nowego, zaskakującego. Opowieść jednak nie była tym, czego się spodziewałam. Chyba jej czytelnicy dzielą się na takich, których książka zachwyciła bez reszty, i takich, którzy czuli lekki zawód podczas wydarzeń rozgrywających się pod szyldem korporacji zajmującej się połowem i przetwórstwem tuńczyków. Aż chciałoby się zapytać: gdzie są te delfiny, które w tak piękny sposób przemawiają do nas z okładki, a dzięki którym tylko pewnie wiele osób sięgnęło właśnie po tę książkę?
Chciałabym więcej tych nietypowych refleksji, a mniej historii tuńczyków, chociaż nadal uważam, że książka jest warta przeczytania. Tak niepowtarzalnego spojrzenia na świat nie sposób zignorować. Choćby on jest tu warty zauważenia. Polecam!
:) Kiedyś usłyszałam "Uwarzaj o czym marzysz gdyż marzenia się spełniają" dla mnie zabrzmiało trochę dwuznacznie ale często jednak sie potwierdza :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie. Poza tym ma świetny tytuł ;)
OdpowiedzUsuńCzytalam wiele jej recenzji i poluję na nią od dawna!
OdpowiedzUsuńCzytałam i polecam, nawet tuńczyki nie są takie straszne ;)
OdpowiedzUsuńMnie też trochę nużyło wszystko to, co dotyczyło kutrów, połowoów i tuńczyków, myślałam że więcej bedzie przemyśleń, ale książka nie była zła.
OdpowiedzUsuńJestem po lekturze tej książki i zrobiła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja interesująca, więc na pewno kiedyś przeczytam :D
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam jej w planach, ale kto wie... Spojrzenie na świat osoby z autyzmem z pewnością jest niesamowite. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam od dawna w planach, ale na razie niestety zero widoków na jej zdobycie ;< Super recenzja ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka przypadła mi do gustu, miło wspominam i polecam wszystkim.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę! Mimo iż jej rozmiary są niewielkie to wpasowała się w mój gust, wywołała wiele uczuć, a przede wszystkim zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Słowo delfin pewnie ma wzbudzić w potencjalnym czytelniku pozytywne skojarzenia, wszak te zwierzęta maja tyle gracji i łagodności w sobie.
OdpowiedzUsuńMiałam ją przeczytać, ale tak jakoś wyleciało mi z głowy... :)
OdpowiedzUsuńPS. Widzę że właśnie czytasz Gdański depozyt. Ta książka przyszła do mnie dzisiaj pocztą i jestem jej bardzo ciekawa ;)
Aleksnadra - to powiedzenie jest naprawdę niesamowite i bardzo je lubię. Choć odrobinę przerażające - choć zalezy to już chyba jedynie od marzącego:)
OdpowiedzUsuńgiffin - zgadza się! przeczytałam na razie niewiele, ale już od początku ksiązka jest świetnie poprowadzona. Może to będzie powieść na miarę upragnionej długiej wersji "Fatum" Rowickiego. W końcu znów mamy Gdańsk:)
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała:))
OdpowiedzUsuńMam coraz większą ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCo do porównania "Dziewczyny..." do "Forresta Gumpa" - słyszałam, że porównanie jest naciągane. Forresta czytałam i bardzo mi się podobał, dlatego chcę sprawdzić, jak będzie w przypadku "Dziewczyny...".
Pozdrawiam :)
Chyba raczej nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, kiedy byłem młodszy Forrest Gump mnie śmieszył. Dziś raczej już nudzi. :P
Wiele osób zachwyca się tą książką, ale ja nie miałam okazji jej przeczytać. I niespecjalnie spieszy mi się do lektury (choć kiedyś na pewno sięgnę)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że spodziewałam się czegoś innego, ale książka zmusza do myślenia i ma swój klimat ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar tę książkę przeczytać w najbliższym czasie. :)
OdpowiedzUsuń