28 stycznia 2015

„Silver shadows” / ”Srebrne cienie” Richelle Mead

Silver shadows” / ”Srebrne cienie”
Richelle Mead


A więc stało się. Sydney trafiła w ręce alchemików. Nie może uwierzyć, że zdradziła ją jej własna siostra. Spodziewała się po ojcu, że nie wybaczyłby jej tego, co zrobiła, lecz Zoe? Sydney ciężko w to uwierzyć, bo choć starała się być ostrożna, trafiła do ośrodka reedukacji alchemików. Na jaw wyszły niemal wszystkie jej tajemnice – przyjaźnie i romanse z wampirzym gatunkiem, co przecież zakazane jest u noszących złotą lilię na policzku. Ośrodek reedukacji zdaje się nie znać współczucia. Sydney budzi się nago w całkowitej ciemności na betonowej podłodze, mając do dyspozycji jedynie lodowatą wodę. Na dodatek jej celę wypełnia gaz, który nie pozwala jej odpocząć ani na chwilę – co rusz się budzi i znów zasypia, nie mając szans skontaktować się z Adrianem. Alchemicy nie spoczną, dopóki nie uwierzą, że Sydney może znów zacząć myśleć tak, jak oni i znów zacząć nienawidzić wampirzy gatunek.

Mead zamknęła Sydney w ośrodku, który stosuje okropne metody, by udowodnić swoją rację. Sydney jest torturowana i głodzona i nic nie wskazuje na to, by uszła z tego cało, gdyż alchemicy nie znoszą sprzeciwu. Na dodatek brak możliwości zaśnięcia ze strony Sydney i pozostałości tabletek leczących niepokoje Adriana sprawiają, że nie ta dwójka nie może skontaktować się ze sobą we śnie. Sytuacja wydaje się beznadziejna i pozostaje jedynie mieć nadzieję, że Sydney w końcu zdoła wymyślić coś, dzięki czemu zyska przewagę nad wrogiem.

W tej części znów mamy narrację z punktu widzenia dwóch osób – Adriana i Sydney. Dzięki temu możemy wiedzieć zarówno, co dzieje się w ośrodku reedukacji, jak i w Amberwood, gdzie wszyscy zamartwiają się porwaniem dziewczyny. Bardzo zaskakująca jest jednak postawa Adriana. Po tak emocjonującej części, jaką było „Serce w płomieniach” spodziewamy się, że Adrian poruszy niebo i ziemię, by odszukać Sydney. Sami potrafimy wskazać szereg możliwości, z których moroj nie korzysta. Zamiast tego pogrąża się w rozpaczy, manifestując włącznie swoją bezsilność. Rzuca się w wir imprez i alkoholu, choć rzeczywiście mają one dość smutny wydźwięk.

Adriana wszak można usprawiedliwić – niejednokrotnie uważał, że nie zasługuje na inteligentną Sydney, że nie może jej nic zaoferować poza ładną „buźką”. Do tego moc ducha mieszała mu w głowie, a zarazem czuł, że bez Sydney, bez jej dopingu i dobrych rad, nie potrafi sam nic zrobić. Nie wierzył w siebie, naprawdę odczuwał beznadziejność sytuacji, choć nigdy nie przestał myśleć o dziewczynie. Zwyczajnie potrzebował solidnego kopniaka, uspokojenia podszeptów ciotki Tatiany, która wciąż siedziała mu w głowie. Mead pokazuje, że jego osobowość jest niezwykle złożona i jeszcze musi dojrzeć. Szkoda, że dzieje się to tak późno, gdy zdrowie i życie Sydney jest w niebezpieczeństwie, jednak na pewno jego zmiana jest niezwykle ważna do tego, co miało stać się później.

Mead wytacza tu naprawdę ciężkie działa. Książka wciąga coraz bardziej z kolejnymi rozdziałami. I wydarzenia z perspektywy obojga bohaterów są niezwykle przejmujące i ciekawe. Bierzemy udział w walce o wolność Sydney, lecz także o wolność jej przekonań. Im dalej podążamy, tym coraz bardziej autorka zaskakuje. Adrian dojrzewa tu do naprawdę poważnych decyzji, czyniąc wszystko, co w jego mocy, by pomóc ukochanej. Ostatnie rozdziały przynoszą wydarzenia zupełnie nieoczekiwane. To, czym uraczyła nas autorka na koniec, zapiera dech w piersiach.

„Silver shadows” naprawdę trzyma poziom poprzedniego tomu choć w inny sposób. Tutaj mamy więcej niebezpiecznych chwil i napięcia, zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Ten tom uświadamia, że Mead ma głowę pełną naprawdę dobrych pomysłów i jeszcze lepszy warsztat, który potrafi wykorzystać, by zaprzątnąć uwagę czytelnika na dobre parę godzin. „Srebrne cienie” ukażą się w Polsce w październiku tego roku i będzie to przedostatnia część przygód o Sydney Sage.

37. Przeczytaj książkę z kolorem w tytule.


5 komentarzy:

  1. Niestety, ale mój angielski jest na bardzo niskim poziomie, więc muszę czekać aż do października, żeby przeczytać tę książkę. Nie wiem, jak ja wytrwam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu "Serca w płomieniach", pomyślałam dokładnie to samo - Jak wytrwam? Na szczęście Mead pisze dość prostym językiem i nie miałam najmniejszego problemu. Myślę jednak, że i tak warto się pomęczyć. A po polsku przeczytam i tak:)

      Usuń
  2. Tak czułam, że będzie to tom pełen akcji ;) Czytałam tylko dostępne fragmenty pierwszych rozdziałów na stronie autorki, ale skoro premiera DOPIERO w październiku to może i ja znajdę czas na ten tytuł w oryginale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Do października jeszcze strasznie dużo czasu. Niedługo zaś wychodzi "Rubinowy krąg", więc również warto będzie sięgnąć po oryginalną wersję językową :)

      Usuń