22 maja 2011

"Czarownice z Eastwick" John Updike

Tytuł: Czarownice z Eastwick
Autor: John Updike
Wydawnictwo: Rebis Dom Wydawniczy
Data wydania: 2008-02-05
Moja ocena: 3,5/5

„Czarownice z Eastwick” Updike’a to powieść, której rzeczywiście można nie polubić. Język, którym auto się posługuje sprawia, że czasami ma się ochotę zamknąć książkę i zająć się czymś innym. Może jednak warto nie przestawać i dotrzeć do końca, bo dopiero tam znajduje się coś, co Updike chciał nam przekazać?

Trzy bohaterki: Jane, Sukie oraz Alexandra, które z pozoru wiodą zwyczajne życie. Tylko z pozoru, bo tak naprawdę są w posiadaniu niezwykłych mocy, które czynią je czarownicami. Aby zostać czarownicą, trzeba porzucić albo być porzuconym i może to między innymi połączyło te trzy kobiety. Najgłębiej przedstawiona jest tu postać Alexandry, rzeźbiarki o fobii, która zmusza ją do wierzenia, że jest chora na raka. Postać umuzykalnionej Jane nie zrobiła na mnie większego wrażenie – po przeczytaniu nie potrafię określić jaka ona była. Po prostu była. Sukie to natomiast moja ulubienica – odważna dziennikarka, pewna siebie i piękna, choć to piękno nie było dane wprost, ale pochodziło właśnie z tego, jaka była. Osoba Darylla van Horne’a była ciekawa może właśnie ze względu na to, że nie do końca odkryta. Miała w sobie jakąś tajemniczość, że pytania „kim jest ten facet?”, „czego on tak naprawdę chce?” nasuwały się same.

Bardzo podobało mi się to, jak silnie przedstawiony był cały rys historyczny, dotyczący czarownic i samego miasteczka. Nic bardziej nie wpływa na wiarygodność niż przedstawienie faktów. Sam sposób pisania Updike’a jest tu bardzo trudny. Czasami zastanawiałam się, czy to, jaki kształt na pojemnik na papier w toalecie ma rzeczywiście jakiś sens. Masa niepotrzebnych rzeczy – być może, ale świata stworzonego w najdrobniejszym szczególe nie można mu odmówić.

Powieść ma momenty dramatyczne i zabawne. Rozmowy bohaterów są rzeczywiście takie, jakie obywają się między prawdziwymi ludźmi, a nie takie zachowawcze okrojone, jak w innych książkach. Nawet jeśli rozmowa prowadzona jest na jakiś temat, nie znaczy to, że w między czasie nie można wspomnieć o czymś innym, odbiec od tematu, aby potem znów do niego powrócić. Ktoś może nazwać to niepotrzebnym rozwlekaniem się na to co nieistotne, ale to akurat bardzo mi się spodobało, bo nadawało autentyczności i przede wszystkim swobody.

Na podstawie tej książki powstał film, o którym wielu na pewno słyszało. To, co jest w nim przedstawione, to jednak zupełnie inna historia. Nie twierdzę, że nieciekawa, ale po prostu inna. Już same charaktery kobiet są jakby „pozamieniane” i gdy zaraz po przeczytaniu książki, obejrzałam film, doznałam pewnej kolizji konkretyzacji, bo chyba nikogo nie wyobraziłam sobie tak, jak przedstawił w swoim filmie George Miller. Nie dość jednak, że umysły czarownic zostały pozamieniane, to także cała historia była inna. Tu pokazano nam, że tak naprawdę każdy może być czarownikiem – wystarczy, że nauczy się rytualnych zaklęć z księgi czarnej magii. Miało to tez swój urok. Kobiety nie były postrzegane inaczej przez to, że posiadają jakąś moc, ale jedynie dlatego, że w willi van Horne’a dochodziło do tych „orgii”, co w filmie jednak także nie było aż tak jednoznacznie ukazane jak w powieści.

Film mimo to był bardo dobry i ciekawy. Pochodzi on z 1987 roku, więc cała magia, którą tam widać, wygląda bardzo nierealistycznie, jednak to był czas, kiedy to wszystko mimo braku współczesnej techniki, wyglądało świetnie i tworzyło klimat, którego dziś już stworzyć się nie da (podobnie jak „Carrie” z 1976 na podstawie powieści Kinga o tym samym tytule, która również mimo tej całej prostoty tworzy niezapomniany obraz). Obsada filmowa jest wyjątkowa i niezastąpiona, bo sa to przecież ulubieńcy: Jack Nicholson, Michelle Pfeiffer, Susan Sarandon i niesamowita Cher w głównych rolach. Takiej ekipy trudno jest nie oglądać z nieprzemijającym zadowoleniem na twarzy.

Nie ukrywam, że aby skończyć książkę, trzeba mieć dużo chęci i samozaparcia. Może jednak warto. To jest powieść obyczajowa, więc nie spodziewajmy się tu fajerwerków. Są to jedynie zwyczajne kobiety (o trochę niezwyczajnych umiejętnościach), które kochają i chcą być kochane, które mają pragnienia, które czasami pragną spokoju i ciszy w pełnym gwaru życiu. Powieść o problemach, które nad nami ciążą i o decyzjach, które podejmujemy, a których potem żałujemy. Pewnych spraw już cofnąć nie można, dlatego warto najpierw zastanowić się nad tym, co chcemy zrobić, aby potem nie czuć wyrzutów sumienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz