Klub Matek Swatek
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2010
Wciąż z lekką obawą sięgam po książki polskich autorów. Ostatnio może mój niepokój nieco osłabło, bo na niejedną świetną pozycję już trafiłam. Mimo tego że wartych uwagi jest coraz więcej, zainteresowanie nimi chyba wciąż nie wzrasta. Ciekawe ile świetnych książek nas przez to omija, prawda? ;) Klub Matek Swatek chciałam przeczytać już od dawna. Teraz myślę, że gdybym przeczytała w nim tylko to, czego się spodziewałam, zawiodłabym się. Teraz ciesze się, że było to jednak coś więcej niż „zabawna i romantyczna powieść”.
Anka ma już trzydzieści lat i wciąż jest samotna. Odrobinę martwi to jej matkę, Beatę, która nie potrafi bezczynnie czekać aż jej córka postanowi wyjść za mąż. Z pomocą przyjaciółek Beata trafia do Klubu Matek Swatek, gdzie inne kobiety zajmują się podobnymi „przypadkami”. W końcu udaje się wytypować troje kandydatów, którzy byliby dla Ani idealni. Tylko czy ona będzie jeszcze chciała na nich spojrzeć, podczas gdy w jej nowe mieszkanie remontuje malarz Wiktor, za ścianą po sąsiedzku pomieszkuje policjant Marek, a Ania nagle oświadcza, ze zaręczyła się z niejakim Fryderykiem? Intrygom KMS nie ma końca, więc te nie rezygnują ze swoich kandydatów, przy okazji badając trójkę mężczyzn, którzy kręcą się dookoła niej. Trzeba przyznać, że skrywali oni nie lada tajemnice...
KMS to opowieść zabawna i przyjemna w odbiorze. Humor jest tutaj może mało wysublimowany, ale na pewno nie pozwala się nudzić. Trzeba przyznać, że klub grupy pań w średnim wieku, które potrafią posunąć się nawet do tortur depilatorem, potrafi zadziwić. Ich intrygi ciągle zaskakują, a przywiązanie do sprawy i profesjonalizm potrafi nie raz zaskoczyć. Drugoplanowi bohaterowie są zbudowani świetnie i chyba to oni nadają barw całej historii.
Jak wspomniałam, cieszę się, że nie znalazłam tu tylko tego, czego oczekiwałam. Spodziewałam się powieści bardziej obyczajowej z niewielkim zasobnikiem humoru. Pierwsza część książki właśnie taka była, dlatego trudno było przedrzeć mi się przez początek. Mile byłam jednak zaskoczona, gdy zwykłe wydarzenia nagle przeistoczyły się w iście kryminalne historie. Zagadka była tu naprawdę przedstawiona świetnie, zwłaszcza, ze znów do końca nie wiemy kto jest w końcu kim, a postacie z pozoru nieszkodliwe, mają tu znaczenie najważniejsze.
Książkę oceniam bardzo pozytywnie, a jednak nie wszystko było tu tak idealne. Największym minusem, którego nie rozumiem była składnia. Ewa Stec często posługiwała się jakimś zamiennym szykiem zdań, który może miałby sens przy głośnym czytaniu i odpowiedniej intonacji. Tutaj jednak wypadało to dość dziwacznie. Był to zdecydowanie niepotrzebny zabieg, który dużo ujmuje całości, a odbiór znacznie się pogarsza. Natomiast niezbyt wciągający początek rzeczywiście można wybaczyć, bo po nim dzieje się naprawdę wiele...
Klub Matek Swatek polecam wszystkim, którzy chcą spędzić wieczór przy naprawdę wciągającej dobrej książce, która zaskakuje nieprzewidywalnymi bohaterami, niespodziewanymi wydarzeniami i niezwykłym humorem. Ta część stworzyła już podstawę do następnej, która premierę miała 7 września. Ja na pewno po nią sięgnę, bo bawiłam się świetnie. Plus za dobrą okładkę, zarówno pierwszej jak i drugiej części. Polecam:)
4/5
Książkę najtaniej można kupić już za 8.40 zł w wersji pocket w sklepie internetowym sefer.pl, wydanie, które posiadam i polecam po niskiej cenie 9,90 zł w księgarni kumiko.pl :)
Od dłuższego czasu mam ją na liście, ale nie mogę jej dostać w bibliotece. Bardzo żałuję, bo słyszałam już wcześniej, że jest warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńCZytałam, uśmiałam się i czekam na drugą część :)
OdpowiedzUsuńTej autorki miałam okazję przeczytać "Romans z trupem w tle" - książka taka sobie... Ale po Twojej recenzji "Klubu Matek Swatek" myślę, że warto sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńa, nie wiem, może? :)
OdpowiedzUsuńwracając do analizy i tropienia mordercy w 'Kieszeń pełna żyta' udało mi się wytropić jedną osobę ;p
brawa dla Ciebie :D wierzę, że w jej ksiązkach naprawde trudno wytropić kogokolwiek ;)
OdpowiedzUsuńO książce sporo słyszałam, widziałam ją w ofercie wyd. otwartego, i choć podchodzę z lekkim sceptyzmem do polskich autorów to myslę, że jednak dam jej szansę ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce wiele dobrego. Z pewnością przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa też od jakiegoś czasu kręcę się wokół tej książki. Jak w końcu zdecyduję się na zakupy w Znaku to prawdopodobnie i "KMS" się w nich znajdzie :)
OdpowiedzUsuńZamierzam ją przeczytać w najbliższym czasie. Ale mi smaczka narobiłaś ;)
OdpowiedzUsuńJak ją zobaczyłam to nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia (no może negatywne)ale do czytania to rewelacja doskonały humor. No i to coś więcej niż zwykłe romansidło (to bardziej sensacja) ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi strasznej ochoty - tytuł jest świetny, okładka prześliczna, a właśnie ostatnio szukałam czegoś w tym stylu - ciekawej opowieści z poczuciem humoru ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń