18 listopada 2013

"Ja i pani M." Jemma Forte

Jemma Forte
Ja i pani M.
Wydawnictwo Świat Książki 2010


Francesca Massi nie przeżywa teraz najlepszego okresu w swoim życiu. Jej marzenia o zostaniu aktorką legły w gruzach już dawno, choć wciąż nie potrafiła pogodzić się z tą myślą. Na domiar złego zostaje wyrzucona z pracy i tego samego dnia rzuca ją chłopak. Pora jednak przejrzeć na oczy. Trzeba wziąć się w garść i przestać bujać w obłokach. Gdy zyskuje możliwość pracy jako asystentka gwiazdy, wie, że to szansa na nowe życie, która dodatkowo pomoże jej pozostać w świecie filmu. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jak trudne zadanie ma do wykonania. Pani M. jest szefową trudną i apodyktyczną, a Fran odkrywa, że świat aktorki skrywa jeszcze wiele tajemnic.


Szefowa rodem z piekła. Tak można określić Caroline Mason, aktorkę-gwiazdę, bo jej zachcianki są iście diabelskie. Fran musi codziennie dokonywać rzeczy niemożliwych, załatwiać wszystko, czego zażyczy sobie pani M. jak najszybciej się da, nie licząc nawet na żadne pochwały. Ta lektura nie bez przyczyny przywodzi na myśl dobrze już znane "Diabeł ubiera się u Prady", bo historie są niezwykle podobne. Kobieta władcza, która ma wszystko na kiwnięcie palcem i jej ambitna asystentka, wypełniająca zadania nie do wykonania. Z tym, że tu nie mamy do czynienia ze światem mody, lecz sceną filmową. Reszta wygląda podobnie - i pragnienia, i test wytrzymałości przebiegają w podobny sposób.

W zasadzie w tej książce nie występuje nic nowego, a historia jest dość przewidywalna. Kolejne wydarzenia niejednokrotnie wydają się być dość surrealistyczne, a autorka chyba zbyt często patrzyła przez różowe okulary, pisząc tę powieść. Jeśli nawet bohaterka popełnia jakieś błędy, te bardzo szybko działają na jej korzyść. Wyrzucona z pracy? I tak jej nie znosiła i niemal natychmiast znalazła coś odpowiedniego. Rzucił ją chłopak? I tak go nie kochała, a na dodatek niemal od razu spotyka mężczyznę marzeń. Poza tym są tu takie banały, jak: nieszczęśliwe życie sław, romans, zdrada, kłótnie, ciąże i cała masa problemów, które albo okazują się nieporozumieniem, albo magicznie się rozwiązują.

Chociaż powieść jest tak prosta i nierzeczywista - co nie omija nawet idealnego zakończenia, gdzie wszystko się udaje i jest pięknie jak w bajce - czytało się ją bardzo szybko, raczej z uśmiechem na twarzy. Napisana jest z humorem, a historie zza kulis potrafią zaciekawić. Trudno mi jednak oprzeć się wrażeniu, że ta historia jest mocno oderwana od rzeczywistości. To opis małych problemów, które przestają mieć znaczenie, bo szybko usuwają się w cień, ludzi, którzy podejmują życiowe decyzje tylko dzięki bohaterce i Fran, która zdecydowanie urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą. Przyjemna lektura, lecz powtarzalna i pełna frazesów, przedstawiająca nam "życie-cukierek" z mocno przerysowanym zakończeniem "i żyli długo i szczęśliwie".


Tytuł orgyinalny: Me And Miss M.
ISBN: 978-83-247-1612-8
Liczba stron: 348
Cena okładkowa: 34,9 zł

13 komentarzy:

  1. Prosta i nierzeczywista? Raczej nie czuję, żeby mi się to spodobało. Nierealność cenię tylko w powieściach fantasy, w obyczajówkach z natury wolę wlaśnie tę prawdziwość. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie nie przeczytam, chyba, że przypadkowo wpadnie mi w ręce.
    Chociaż film "Diabeł ubiera się..." wspominam pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka za samą okładkę powinna zostać zdyskwalifikowana. Totalnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka wiąże się mocno z późniejszymi wydarzeniami, więc nie jest aż taka bez sensu, choc może nienajpiękniejsza :)

      Usuń
  4. Czasem lubię sięgnąć po takie powieści. Także może się skuszę. Szczególnie, że "Diabeł..." przypadł mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami "i żyli długo i szczęśliwie" daje nam odskocznie od codzienności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile nie jest przedstawione w tak przerysowany, sztuczny sposób ;]

      Usuń
  6. Nie czytałam "Diabeł...", więc gdybym przez przypadek sięgnęła po "Ja i pani M." pewnie nic by się nie stało ;), ale wolę zapoznać się z tą pierwszą książką. Poza tym, nie lubię takich cukierkowych opowieści...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej będę omijać tę książkę. Możliwe, że czyta się przyjemnie, ale jednak te banały i zbyt szybkie obracanie wszelkich nieszczęść na korzyść bohaterki pewnie będą mnie drażnić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też zawsze irytują "ciepłe, pełne optymizmu" opowieści z "niebanalnymi i zaskakującymi zakończeniami". A tfu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak swoją drogą "Dabieł ubiera się u Prady" podobał mi się w wersji filmowej, ale to pewnie dlatego, że lubię Anne Hathaway. W wersji książkowej historia na kształt tamtej mogłaby mi się spodobać, ale nie w przesadnie polukrowanej wersji. Dlatego "Ja i pani M." mogłaby nie przypaść mi do końca do gustu

    OdpowiedzUsuń